Czy na bożonarodzeniowy jarmark można udać się na wrzesiński rynek? Oczywiście, że można, a nawet trzeba.
A może do Torunia, Wrocławia czy Krakowa? Jak najbardziej, bo właśnie te dwa ostatnie miasta w europejskich rankingach podobnych wydarzeń zajmują czołowe miejsca.
Ale można także wybrać się do Berlina, gdzie tradycje świątecznych kiermaszów sięgają średniowiecza i od setek lat nieprzerwanie dzierżą palmę pierwszeństwa wśród wszystkich jarmarków na świecie. Aż trudno uwierzyć, ale takich jarmarków w samym Berlinie w ostatnich latach jest ponad 100. Przez dziesięciolecia wielką sławą cieszył się jarmark w centrum dawnego Berlina Zachodniego – przy Ku’damm, w okolicach słynnego Kościoła Pamięci. Dzisiaj konkurencję stanowią wykwintne i znacznie większe jarmarki w dawnym Berlinie Wschodnim.
Niezapomnianych wrażeń dostarcza jarmark pod tzw. Czerwonym Ratuszem, gdzie stoiska z nieprzebraną ofertą świątecznych przysmaków, regionalnych smakołyków i prezentów walczą o lepsze z karuzelami, diabelskimi młynami, cudną ślizgawką wokół Fontanny Neptuna oraz wszelkimi możliwymi atrakcjami dla starszych i młodszych.
I właśnie tam trafiła młodzież z naszej Szkoły, z dwóch II klas technikum budowlanego. Ile zostawiła tam pieniędzy, lepiej nie pytać. Dla równowagi: całe berlińskie przedpołudnie poświęcone było zwiedzaniu miasta i poznawaniu jego skomplikowanej, a w XX wieku – tragicznej, historii. Żeby krótki pobyt w stolicy Niemiec nasycić wiedzą, uczniowie sami z siebie zaproponowali zwiedzanie Muzeum Techniki. W duchu chyba przyznają, że warto było…
Co z tego zostanie w głowach młodych ludzi? Trudno do końca przewidzieć, ale z całą pewnością przyznają oni, że Polska, nawet w niewielkiej wrzesińskiej skali, coraz mniej różni się od bogatego Zachodu, na który przez dziesiątki lat tęsknym okiem spoglądało pokolenie ich dziadków. A świąteczny kult zakupów i dostarczania sobie przyjemności jeszcze bardziej różnice te zaciera…
