Jedni najchętniej jeżdżą tam we wrześniu, inni – najczęściej są to uczniowie – ponad każdy przedkładają termin czerwcowy…
Tatry. Niegdyś dzikie i budzące lęk swoją niedostępnością, dzisiaj, podobnie jak nadmorskie plaże, stały się symbolem wakacyjnego tłoku. W czerwcu jest trochę mniej tłoczno, wszakże oficjalny sezon jeszcze się nie zaczął, ale nieprawdopodobny tłum czynią wtedy wycieczki szkolne. W ubiegłym tygodniu do jego “zagęszczenia” przyczyniły się dwie pierwsze klasy naszego technikum budowlanego.
Żeby dobrze zacząć wycieczkę w Tatry, nie można po drodze ominąć Krakowa. Krótkie cztery godziny przerwy w podróży i najważniejsze miejsca “zostały zobaczone”. Gdyby nie przemożna chęć jak najszybszego ujrzenia gór, pobyt w Krakowie trwałby kilkakrotnie dłużej…
Późnym popołudniem (a może wczesnym wieczorem) – Bukowina Tatrzańska. Urokliwe to miejsce, z jedną z najpiękniejszych panoram tatrzańskich w tle, przywitało młodych gości uśmiechem gospodarzy pensjonatu i miskami pełnymi żurku i przepysznych pierogów.
Następny dzień zapowiadał się pięknym słońcem i radością z wycieczki w dwie najpiękniejsze tatrzańskie doliny, z Kościeliską na początek. Wszystko było dobrze do chwili zakończenia wędrówki po płaskim terenie. Wspinaczka w kierunku Przełęczy Iwaniackiej, a później – grzbietu Ornaku, pokazała prawdziwy smak gór. Zejście do Doliny Chochołowskiej nie miało końca. Gdy mozolny marsz dobiegł kresu, spojrzenia niektórych strudzonych wędrowców mówiły jedno: “nigdy więcej gór!” (ciekawe co w tym momencie myśleli sobie w duchu pomysłodawcy tej trasy…?).
Następny dzień przyniósł zmianę planów. W trosce o dobre samopoczucie wycieczkowiczów, zamiast wyprawy do Morskiego Oka przez Dolinę Roztoki i Dolinę Pięciu Stawów, wybrano znacznie łatwiejszy szlak na Halę Gąsienicową z widokami na otaczające ją szczyty Tatr Wysokich. Też dobrze…
I cóż, nic nie trwa wiecznie. Następny dzień to szybkie śniadanie, wyprowadzka z pensjonatu i wyjazd do Zakopanego. A tam klasyka: Krupówki wraz z przyległościami. Najważniejsze były dwa cele – tradycyjny góralski przysmak, czyli Big Mac (ewentualnie kebab) oraz zakup ciupagi. W tym sezonie szczególną popularnością cieszą się ogromne pluszowe białe gęsi. Kilka z nich trafiło w nasze strony…
Podsumowując – Tatry okazały się niezmiennie piękne (choć destrukcja tatrzańskich lasów przygnębia), a niektórzy za jakiś czas, mimo składanych “ślubów”, na pewno pokochają je całym sercem. Wszakże niechęć od miłości dzieli zaledwie jeden krok – i nie tylko najstarsi górale tak twierdzą…