Mówili, że w tym roku nie przyjdzie albo przyjdzie z ogromnym opóźnieniem. Mówili…
Straszyli, że jeśli ewentualnie przyjdzie, to “na dzień dobry” poczęstuje nas deszczem i porywistym wiatrem. Straszyli…
Śmiali się, że na jej nadejście cieszą się jedynie przedszkolaki. Śmiali się niemądrze…
Za to trochę większe przedszkolaki (z pierwszej “a” TeBe) postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i wyjść jej naprzeciw. Zdążyli.
Ona przybyła dopiero wieczorem, ale oni już w poniedziałek od rana penetrowali czerniejewskie lasy. Trochę popadało, ale kto by się tym przejmował. Nie zdążyli dopić herbaty i zamówić “kebaba”, a tu wiatr rozgonił chmury i słońce pozwoliło zapomnieć o chłodzie. Można było udać się do czerniejewskiego parku i tam dokładnie poszukać. I było! Stało się! Wiosna już jest, tylko jakoś tak nikt wcześniej nie potrafił jej dojrzeć! Zdjęcie pod myśliwskim pałacykiem mówi prawdę – póki co nie jest jeszcze wytworem sztucznej inteligencji…
A ta prawdziwa, nasza inteligencja, podpowiada, że warto cieszyć się tym, co w wieku szesnastu czy siedemnastu lat najpiękniejsze: wiosną, pierwszą (albo drugą) zieloną miłością i wiatrem we włosach…